Pączki z kremem kinder bueno

Zadzwoniłam do babci Zosi po przepis na pączki. Usłyszałam 'dzieciaku, daj sobie spokój, to jest tyle roboty, sama ich nie rób’. I nie wiem, może coś w tym jest, że przepisów babci po prostu nie da się odtworzyć, tylko ona wie i czuje w rękach, co i jak albo ja faktycznie zwątpiłam w swoje umiejętności i z góry spodziewałam się porażki.
Zdzwaniając się bowiem z babcią podczas robienia pączków, babcia oceniła, że ciasto jest totalnie złe i nic mi z tego nie wyjdzie. Zirytowana, lecz dalej zmotywowana ponowiłam próbę nanosząc drobne zmiany, do których byłam poniekąd zmuszona, bo np. zabrakło mi świeżych drożdży, ale na każdym etapie odnosząc się do wskazówek babci. 
Kluczowe wydaje mi się ugniatanie ciasta, które trwa długo i wymaga siły. Pamiętam, jak babcia uderzała ciastem o brzegi miski i trwało to ok. 20 minut, ciasto było rozciągliwe i kleiste, a pod koniec odchodziło od dłoni. 
Myślę, że sobie trochę odpocznę od robienia pączków, ale Wam bardzo polecam, szczególnie z nadzieniem o smaku kinder bueno. to jest dokładnie ten smak, ale w kremowej postaci, niebo!